Gdy kupisz sobie coś nowego, natychmiast czujesz się ciut lepiej niż przed zakupem. Nie ma w tym niczego złego, zwłaszcza że wejście w posiadanie nowego przedmiotu działa jak natychmiastowa gratyfikacja. Gorzej, jeśli kupowanie jest formą nałogowego regulowania emocji i przeradza się w zakupoholizm. Wtedy zamiast poprawy samopoczucia w dłuższej perspektywie je niszczy, a nawet prowadzi do depresji.
Skąd się bierze zakupoholizm?
Zakupy bardzo często są traktowane przez ludzi nie tylko jako droga do zaspokajania potrzeb, ale jako:
- sposób spędzania wolnego czasu
- sposób redukcji stresu związanego z pracą (dają bezcenną szansę na oderwanie się od natłoku obowiązków, są upragnioną chwilą przerwy)
- patent na poprawę humoru
Bywa, że kupujemy nadmiarowo po to, by pozbyć się poczucia winy. Np. względem swoich dzieci, z którymi spędzamy za mało czasu i nie poświęcamy im uwagi. A więc w ramach szybkiej rekompensaty obdarowujemy je kolejnymi przedmiotami, łatając tę dziurę. Mamieni wszelkimi promocjami kupujemy i dlatego, że „jest okazja”. Po dokonanym zakupie, choćby była to dziesiąta patelnia, mamy poczucie zaradności, sprytu, trzymania ręki na pulsie – oczywiście iluzoryczne.
A co na to badania?
Badania pokazują, że nadmierne kupowanie bardzo często wynika także z… nudy. By ją zabić, dziś nawet nie musisz wychodzić z domu – zakupy przez internet nie wymagają niemal żadnego wysiłku. Przeglądasz, co zajmuje ci czas i niweluje poczucie samotności, potem klikasz, płacisz i – bingo! Nowy przedmiot, najczęściej zupełnie zbędny, jest już w drodze do Ciebie. To najfajniejszy moment. Emocjonalne zakupy, bo tak nazywa się proces kupowania np. trzynastej sukienki w tym miesiącu po to, by poczuć kolejny raz tę samą ekscytację, powodują, że dostajesz wprawdzie mały, ale jednak zastrzyk dopaminy.
Naukowcy ze Stanford odkryli, że nawet gdy widzisz zdjęcia przedmiotów, które chcesz kupić, aktywowany jest obszar mózgu z receptorami tego neuroprzekaźnika, który pomaga kontrolować ośrodki nagrody i przyjemności w mózgu. To umożliwia nie tylko dostrzeganie nagród, ale także podejmowanie działań w celu ich osiągnięcia. Podejmujesz je więc, a to daje chwilowe poczucie kontroli lub szczęścia. Kluczem jest – niestety -słowo „chwilowe”. Bo prawda jest taka, że emocjonalna zwyżka nie trwa długo. To raczej krótki moment, który mija szybko, a pozostawia po sobie coś zgoła innego – na pewno nie to, czego oczekujesz. Związek zakupoholizmu ze spadkiem nastroju a nawet depresją ma swoje uzasadnienie – to nie jest wymysł, a naukowe fakty. Kompulsywne kupowanie występuje jednocześnie z depresją w 50% do nawet 100% przypadków.
Miało być fajnie, a jest… do niczego
Intensywne, nadmierne, często niepotrzebne zakupy, choć przez chwilę zapewniają dopaminowego kopa, w dłuższej perspektywie są destrukcyjne… Nie tylko dla portfela, ale przede wszystkim dla samopoczucia. Kompulsywne kupowanie, choć nie znalazło się jako osobna jednostka chorobowa w międzynarodowych klasyfikacjach chorób i zaburzeń ICD-10, DSM-IV, DSM-V, jest traktowane w kategoriach zaburzeń psychicznych. W tej ostatniej jest opisywane w kontekście uzależnienia behawioralnego, takiego jak uzależnienie od ćwiczeń lub seksu.
Najczęstszą chorobą współistniejącą o podłożu psychicznym, która ma związek z kompulsywnym kupowaniem, jest depresja. Jedne z badań pokazały, że wśród 20 pacjentów z zaburzeniem kompulsywnego kupowania, aż 19 spełniało kryteria DSM-III-R dotyczące dożywotniej diagnozy poważnego zaburzenia nastroju, najczęściej choroby afektywnej dwubiegunowej. Osoby kupujące kompulsywnie wykazują zdaniem ekspertów zwiększony poziom lęku społecznego, obniżoną samoocenę i duże poczucie osamotnienia, a to zwiększa ryzyko uzależnienia. Ci, którzy wydają zbyt dużo pieniędzy, mają problemy z utrzymaniem bliskich relacji, co jedynie pogłębia samotność, a więc koło się zamyka. Co więcej, wzrost poziomu depresji zwiększa stopień uzależnienia od zakupów. To system naczyń połączonych, na końcu którego zawsze jest cierpienie.
Depresja a zakupoholizm
Z czego konkretnie wynika drastyczny spadek nastroju w wyniku kompulsywnego kupowania? Po zakupowym szaleństwie, które nierzadko odbywa się w głębszych fazach uzależnienia podczas pracy, w środku nocy, a nawet w czasie prowadzenia samochodu, wiele osób odczuwa głęboki żal, wstyd lub zażenowanie. Wiedzą, że to zachowanie nie jest zdrowe. Mają świadomość, że szkodzi nie tylko ich finansom, ale także relacjom z bliskimi. A jednak nie potrafią przestać, bo obietnica chwilowej nagrody, zakupowego haju, jest zbyt kusząca – tak jak w każdym innym uzależnieniu. Dyskomfort jest tak silny, że zamiast do zaniechania tego niszczącego nawyku, ostatecznie prowadzi do jeszcze większego uczucia niepokoju i kolejnych zakupów – by się go pozbyć choć na chwilę. Ukrywanie wydatków i kupowanie w tajemnicy, ale też pogłębiające się problemy finansowe, prowadzą w konsekwencji do niszczenia więzi z bliskimi. Destruktywnie wpływają one na relacje, a to z kolei prowadzi do poczucia osamotnienia, które znów skłania do kolejnych zakupów.
Czym jest emocjonalne wydawanie pieniędzy
Emocjonalne wydawanie pieniędzy to kupowanie rzeczy na podstawie tego, jak się czujesz, a nie logiki lub konieczności. Uświadomienie sobie tego (a większość osób uzależnionych od zakupów wie lub przynajmniej przeczuwa, że z racjonalnym gospodarowaniem budżetem ich zakupy niewiele mają wspólnego) prowadzi do bolesnego spadku poczucia własnej wartości. W szczytowej fazie uzależnienia, gdy zakupy pochłaniają znaczną część czasu, w tym ten przeznaczony na obowiązki i inne aktywności, pojawiają się wyrzuty sumienia, nieprzyjemna świadomość własnych zaniedbań, która na samopoczucie wpływa jak walec drogowy, który miażdży wszystko na swojej drodze.
Po szale zakupów następuje kac emocjonalny – uczucie pustki, poczucia winy i wstydu. Świadomość bycia uwięzionym w niesatysfakcjonującym cyklu zakupowych odlotów prowadzi do emocjonalnego rozbicia i braku nadziei na zmianę. Nierzadko ciągłe kupowanie nowych przedmiotów – ubrań, butów, bibelotów, kosmetyków czy czegokolwiek innego, co zajmuje przestrzeń – a przy tym niepozbywanie się choć części już posiadanych zbędnych rzeczy prowadzi do zagracenia domu czy mieszkania, uczucia bolesnego nadmiaru. Osoba uzależniona zaczyna się dusić z poczucia przytłoczenia. A to nasila niepokój i może znacznie upośledzić normalne, codzienne funkcjonowanie. Jest to prosta droga do pogłębienia depresji.
Depresja a zakupoholizm – jak sobie pomóc?
Dobrze pamiętać, że nie każde emocjonalne zakupy są oznaką uzależnienie. Każdemu zdarza się czasem zaszaleć w galerii handlowej czy trochę za dużo wydać na serwisie typu Amazon, ale niekoniecznie oznacza to już poważne zaburzenie. Wystarczy odrobina samodyscypliny i krótka rewizja stanu środków na koncie, by sobie z tym poradzić. Prawdziwe uzależnienie od zakupów wymaga jednak leczenia – terapii uzależnień, a nierzadko także w konsultacji z psychiatrą zajęcia się problemem, który z jednej strony może go powodować, zaś z drugiej jest jego skutkiem – depresji.
Jeśli czujesz, że ten problem dotyczy ciebie, nie bagatelizuj go. To nie jest tak, że „to tylko niewinne zakupy”, a poważne uzależnienie to takie od alkoholu czy narkotyków. Nieprawda. Uzależnienie od zakupów też może zniszczyć życie, ono tylko wydaje się mieć lżejszy ciężar gatunkowy. Możemy ci pomóc ocenić Twoją sytuację i podjąć decyzję o rozpoczęciu terapii, która pomoże Ci wyjść z tego zamkniętego koła. Czekamy na Ciebie pod nr tel. 511 462 003